sobota, 22 lutego 2014

Prolog

- Cholera jasna! - krzyknął, kiedy drzwi nie chciały mu ustąpić. Zdenerwowany, kopnął je z takim impetem, że wreszcie opuściły zawiasy. - Teo! Teo! Otworzyłem te piekielne drzwi!
Błękitnooki chłopiec rozejrzał się w poszukiwaniu przyjaciela ale ten już stał u jego boku.
- Na co czekasz?! Nie mamy czasu! - wykrzyknął Teo, nie tyle wściekły, co zdenerwowany. Nie radził sobie w takich sytuacjach. - Moja siostra może być w niebezpieczeństwie! - wydarł się i zdjął rękę Anthony'ego ze swojego ramienia pędząc w stronę pokoju Emmy.
Jakby pamiętał wszystkie te dni, kiedy mając 10 lat, biegali z Em jak szaleni z kocami przywiązanymi do szyi w imitacji peleryny. Wtedy liczyli się tylko oni. "Teo i Em. Em i Teo. Emma i Theophil. Zawsze razem". Jako rodzeństwo traktowali się bardzo dobrze. Opiekowali się sobą nawzajem, on pomagał jej w odrabianiu prac domowych, ona - w malowaniu obrazków. Byli nierozłączni i tak bardzo kochani przez rodziców. Wszystko jednak kiedyś się kończy...
Salon wydawał się teraz beznadziejnie pusty, ciemny i odstraszający. Teophil wiedział, że coś się stało. Bał się, że było to coś bardzo złego.
- Wiesz... nie miałbym nic przeciwko rozmyślaniu nad kolorem lampy w twoim salonie ale z tego co wiem, zabrałeś mnie tutaj ponieważ bałeś się o swoją siostrę.
- Zamknij się, idioto! Chodź do jej pokoju.
- Zaraz, a może włóczy się z tym pseudo cudownie inteligentnym gościem... Jak miał na imię? Danio?
- Daj spokój...
- Może Emma miała rację, dość wartościowo inteligentny jak na deser śniadaniowy.
- O co ci chodzi?! Pokłóciliście się? - Teo nigdy nie widział osoby, która umiałaby okiełznać tak "wyjątkową" osobowość jakim był Anthony. Emma zrobiła to w dniu kiedy go poznała, nigdy nie przypuszczał, że ci dwoje mogą się posprzeczać na poważnie.
- Co? Nie. Zresztą... mało interesuje mnie jej życie. Jest mi obojętna.
Teo wiedział, że nie. Widział, w jaki sposób Anthony patrzy na Em. Jego błękitne oczy śledziły każdy jej ruch, każdy jej gest był odbierany u niego jako bodziec. Uśmiechał się, gdy ją widział.
- Posłuchaj, Tony... Danny to jej przyjaciel. Znają się od zawsze. Nie bądź o niego zazdrosny.
- Nie wiem o czym mówisz, mój drogi padawanie.
- Nie czas na żarty z Gwiezdnych Wojen, smarkaczu.
- Więc dlaczego zadajesz mi jakieś beznadziejne pytania, zamiast biec do pokoju twojej siostry? - miał rację. Teophil pobiegł do pokoju, na którym widniał jeszcze napis: "Królestwo Księżniczki Emmy" namalowany przez jego matkę. Emma nie zmazała go, mimo że sprawiało jej ból patrzenie na niego po śmierci matki. Napis był małym znakiem, że ona tutaj nadal jest, w sztuce, którą zostawiła.
Teo nacisnął klamkę i wydał z siebie niecenzurowany epitet.
W pokoju było pusto, wszędzie walały się klisze od starego aparatu, tego którym Emma najbardziej lubiła robić zdjęcia. Był uszkodzony i zostawiał czerwoną plamkę w lewym rogu fotografii. Teo przypomniał sobie, jak zawsze powtarzała, że najpiękniejsze jest coś, co jest inne. Teraz pokój przypominał ruinę, a aparat - miliony kawałków rozbitego szkła.
- Wiedziałem! Wiedziałem! Tony, do cholery porwali ją! Porwali Emmę! - odwrócił się, ale Anthony'ego już za nim nie było. Usłyszał tylko dźwięk odpalanego silnika i pisk opon podczas odjazdu BMW z wjazdu jego rodzinnego domu.
***
Ciemność.
Jest coś straszniejszego?
Pustka.
Pusta przestrzeń.
Uczucie, że umierasz, mimo, że żyjesz... mimo, że nie chcesz.
Krzyczała, ale po dwóch godzinach podróży w zamkniętym bagażniku nie miała już siły. Czuła, że nawet jej ciało się poddało.
Za co sobie na to zasłużyła? Czuła w sobie mocną nienawiść do ojca, ale wiedziała, że to nie jego wina. Nie mogłaby go nigdy obwiniać. Wybaczyła mu wszystko, wybaczy też to. Jeśli przeżyje.
"Nie chcę przeżyć" pomyślała. "Nie chcę przeżyć".
Poczuła mocny wstrząs. Uderzyła głową w trójkąt, poczuła smak krwi na ustach. Zobaczyła pas bieli. Światło. Było tak piękne, tak wspaniałe. Miała ochotę, aby się powiększył, rozszerzył i ją pochłonął, całą. "Umieram". "Nareszcie". Pas wedle jej oczekiwań zaczął się powiększać, przerodził się jednak w pomarańczowo-czarną plamę barw - świateł lamp ulicznych.
- Podobała się podróż, skarbie?
Stał nad nią, postawny, umięśniony. Miał na sobie maskę i coś co sprawiało, że nie mogła rozpoznać jego głosu. Wyglądał na agresywnego i szalonego. Taki właśnie był.
- Nie mów tak do mnie draniu!
Próbowała rozplątać węzeł na jej nadgarstkach, ale efektem był jedynie piekący ból. Czuła wilgoć na swojej twarzy, pomieszanie krwi i łez.
- Nie, to ty nie mów tak do mnie. - złapał ją za włosy i pociągnął, tak, że była teraz w pozycji siedzącej. Patrzył jej w twarz i zaczął szeptać: Przecież jesteś już moja, pogódź się z tym... Teraz liczę się tylko ja.
- Masz na myśli że  N I C  się już nie liczy?! - wyparowała i splunęła mu krwią w twarz. Poczuła miłą satysfakcję, że nie zakleił jej ust, lecz od razu tego pożałowała.
- Biedulka, uderzyłaś się?
- Oh, nie. Po prostu walę głową o przedmioty w bagażniku psychopaty bo to moje ulubione hobby. O przepraszam, zaraz po zjadaniu kotów!
- Masz taką niewyparzoną gębę, może czas się uciszyć?
Mocno ją przyciągnął i brutalnie zaczął całować. Emma nie czuła się nigdy tak paskudnie. Było tak, jakby oblano jej ciało kwasem, jakby on wpijał w nią swoją truciznę. Chciała się uwolnić, zrobić cokolwiek. Chciała umrzeć.
Nagle jednak w jej głowie pojawił się szary obraz... kształtował się w postać ciemnowłosego chłopca o błękitnych, głębokich oczach. Siedział na molo i wpatrywał się w jej twarz. Bez codziennego wyrazu sarkazmu na twarzy. Po prostu był bardziej sobą niż kiedykolwiek. "Co, jeśli mnie złapie? Jeśli nie będzie nadziei?" zapytała go wtedy. Uśmiechnął się delikatnie i odpowiedział: "Zawsze jest nadzieja".
Poczuła przypływ siły. Zebrała w sobie energię i szybko podciągnęła nogi kopiąc napastnika w twarz.
- Ty mała dziwko! - krzyknął i uderzył ją w twarz z taką siłą, że omal nie straciła przytomności. - Jeszcze będziesz błagać o te pocałunki. Jesteś moja, wiesz? Pragnę cię i cię zdobędę. Nawet gdybyś miała płakać, wyć i... być przywiązana do łóżka. - po tych słowach uśmiechnął się i otarł krew z twarzy. - Jakieś ostatnie słowa, skarbie?
Nim poczuła, że spada, zdążyła tylko wypowiedzieć:
"Zawsze jest nadzieja".

15 komentarzy:

  1. Świetne opowiadanie, jestem w szoku i czekam na dalszą część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prolog jest bardzo ciekawy, naprawdę. Szczególnie urzekła mnie więź Teo i Emmy. Widać, że niesamowicie się kochali i byli dla siebie wsparciem, dodatkowo Teo ogromnie troszczy się o swoją siostrę. Ale Anthony. Myślę, że to jego polubię najbardziej w tym opowiadaniu. Sama nie wiem dlaczego skojarzyło mi się z Diabelskimi Maszynami - Jem i Will? Anthony jak Will, to na pewno, więc jeśli dalej będę miała podobne skojarzenia, będę kochać tego bohatera. Dlatego z pewnością będę czekała na pierwszy rozdział i śledziła losy postaci, szczególnie, że twój sposób pisania cholernie zaciekawia.
    No i jeszcze sytuacja Emmy. Co się z nią stanie i czy bratu uda się ją odnaleźć nim stanie się coś strasznego? Anthony też na sto procent nie pozwoli jej skrzywdzić, przynajmniej taką mam nadzieję. Cudowny prolog, czekam na rozdział. Jeśli możesz - informuj mnie na Twitterze: @snogstyles_
    Pozdrawiam. :)

    [http://delirium-fanfiction.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za tak ciepłe słowa, aż chce mi się pisać. Być może Anthony to trochę mój współczesny Will - osobiście kocham tę postać...
      Licz na wiele zwrotów akcji, to obiecuję na pewno.
      Jeszcze raz dziękuję :)

      Usuń
  3. Miazga, totalnie ;) coś czuje ze to będzie jedno z moich ulubionych opowiadan;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiecie, jak cieszą mnie takie komentarze :)
      Dziękuję bardzo. xx

      Usuń
  4. Chyba się zakochałam w Teo. (_( xd
    Opowiadanie świetne, wciągające, po prostu w sam raz dla mnie.
    Jeżeli nie sprawi ci to problemu to informuj na gliterach ludzi o NN.
    Pozdrawiam i czekam na rozdział pierwszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy.
      A co do Teo, to myślę, że jego postać jeszcze bardziej rozwinie się z biegiem wydarzeń. A może zupełnie na odwrót?
      Zobaczymy.
      Dziękuję za opinię. XX

      Usuń
  5. ciekawe i wciągające opowiadanie! masz talent, powodzenia w dalszym pisaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne! Mam nadzieja że kolejne rozdziały będą pojawiać się szybko,bo nie mogę się doczekać co będzie dalej.xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Bardzo fajnie napisane i chce jeszcze więcej ;) ! Zaraz przeczytam sobie 1 rozdział. ~ Disapointt

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie napisany prolog! Podoba mi się Twój styl pisania, a jeszcze bardziej to, co wydarzyło się w prologu. Jestem ciekawa, jak dalej przebiegnie historia Emmy :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No, no, no. Przypomina mi trochę styl pisania Cassie Clare. Szczególnie kilka pierwszych zdań, aż mimowolnie miałam w głowie obraz Willa wołającego Jema, a wejście Teo i Anthony'ego do pokoju Emmy było jak znalezienie tej dziewczyny w zaułku. Swoją drogą, czy ona nie miała na imię Emma? xD

    Zapowiada się fajnie. Jedynym co mi się nie podoba to lekki brak realizmu w drugiej części proologu. To jest świetne, że Emma jest taka "sassy" ale odniosłam wrażenie, że ona się wcale nie boi :o co jak co, ale ja zaczęłabym się bać, gdyby ktoś trzymał mnie w swoim bagażniku.

    Podsumowując - uwielbiam twój sposób pisania. Wygląda jakbyś wcale się nie starała, jakby pisanie było po prostu najnormalniejszą rzeczą wypływającą z twojej głowy. Sama trochę piszę, ale zawsze za bardzo się staram i daję miliony epitetów i metafor, przez co całość wygląda jak pisana wierszem xD

    Zabieram się za 1 rozdział. Boję się, że zapomnę o tym blogu, więc jakbyś mogła napisać do mnie o 2 rozdziale na TT to pisz. @shadowhanter

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetni ci to wyszło. Na prawdę, jestem pod wielkim, ogromnym wrażenie,.
    Twój styl pisania...
    O MAMO!
    Kochana nie poddawaj się, trzeba o siebie walczyć :D
    @ThisIsEnd_

    OdpowiedzUsuń