"Oto jesteśmy na samym początku,
Mogę poczuć bicie naszych serc."
Mogę poczuć bicie naszych serc."
► Thirty Seconds To Mars - Vox Populi
6 tygodni wcześniej
Widok z okna w Los Angeles zawsze sprawiał przyjemność. Światło lekko przebijało się przez żaluzje w oknie, kiedy siedemnastoletnia Emma Radder czesała swoje długie brązowe włosy. Myślała o tym, jak życie się zmienia. Jeszcze chwilę temu miała włosy długości trawy i biegała wokół fontanny ze swoim bratem - Teo. Teraz wyglądała, jakby była starsza niż jest, a szare pasemko włosów zawsze zsuwało się jej na oczy. Życie mija, nieubłaganie, a to co piękne trwa najkrócej.
Przed oczami miała umierającą matkę trzymającą ją na kolanach. "Kochanie, ja zawsze będę przy tobie" mówiła wtedy. Co jeśli Emma jej teraz nie czuła? Obwiniała się o to, że nie myśli, jakby matka przy niej była. Z Emmą nie było nikogo. Była tylko ona. Sama w domu dziecka. Ojciec wylądował w areszcie zaraz po aferze FBI, kiedy to aresztował niewłaściwe osoby. Skazano je na śmierć. Osierocili syna, ale nikt nie widział gdzie się podziewał. Nikt nie przypuszczał, że żyje...
Sytuacja zmieniła się, kiedy tydzień temu dowiedziała się, że jej brat wrócił. Tephil wrócił. Zabrał swoją siostrę z domu dziecka, wykupił ich rodzinny dom i zamieszkali tam razem. Byli znów nierozłączni. Znów byli rodziną.
- Emma, nie rozumiem ile czasu można robić siku... Ty nawet się nie malujesz! Zaraz się spóźnimy do szkoły!!!
Głos Catherine rozbrzmiał w łazience Emmy, a ta, jakby wyrwana z transu, upuściła szczotkę do włosów.
- Już idę, Cat.
Wychodząc z łazienki zabrała plecak i aparat - jej ulubiony - i poszła z Catherine w stronę wyjścia. Właśnie schodziły ze schodów, kiedy Emma usłyszała rozmowę rozgrywającą się na dole. Słyszała głos Teo i kogoś tak znanego, a zarazem zapomnianego.
- Jak mogłeś się tu pojawić? - usłyszała krzyk brata. - M Y nie potrzebujemy C I E B I E. Sam zaopiekuję się Emmą. Myślisz, że nie wiem, co tu się dzieje? Dostałem te pieprzone listy! Wszystko wiem, rozumiesz?! Jeżeli uważasz, że nie potrafię zrozumieć co tu się rozgrywa to się mylisz! To wszystko twoja wina! Twoja! Jak mogłeś, ojcze?
Ojcze.
Emmą wstrząsnęło.
Nie widziała ojca od pięciu lat. Szybko zbiegła ze schodów zostawiając Cat daleko w tyle.
Na dole stał, tak jak sądziła Teo i ich ojciec: Richard. Stali teraz jak wryci i wpatrywali się w Emmę, zupełnie zaskoczeni jej pojawieniem się, jakby zapomnieli, że w ogóle tutaj mieszka.
Mimo że temat rozmowy nie wydawał się Em przyjemy, chciała poznać, o co w niej chodzi.
- O czym rozmawiacie? - zapytała więc z takim spokojem, na jaki pozwolił jej organizm.
- Emmo, jesteś taka... - zaczął ojciec. - Piękna. Wyglądasz, jak twoja matka. Jesteś piękną kobietą Emmo.
- Czego tutaj chcesz? Zostawiłeś nas a teraz wracasz? Czego chcesz?
Emma wyrzuciła z siebie całą frustrację związaną z pojawieniem się ojca i zaczęła wypominać mu wszystko: to jak nie szukał leku dla matki, jak pił, zamiast ją wspierać. Najbardziej uderzyła na to, że ich zostawił. Że nie dał ich w opiece babce, ale oddał ich do domu dziecka. Zahaczyła też o to, że nawet bycie policjantem mu nie wyszło i że cieszyła się z tego, że był w więzieniu. Dodała wiele, zbędnych pewnie według jej humanistki, ostrych epitetów i zaczęła wykrzykiwać, że go nienawidzi i chciałaby, żeby go też spotkało to co ona i Teo musieli przeżyć.
- Wystarczy, Em... To do niczego nie prowadzi.
Nagle odezwał się Teo i to jeszcze bardziej doprowadziło ją do szału.
- Co? Do cholery, czego on tu chce?! - spojrzała gniewnie na ojca, jak na największą pokrakę świata i dodała - Tylko proszę, nie mów, że masz dzieciaka z jakąś nastolatką i zapraszasz nas na Baby Party.
- Em, posłuchaj, to nie jest tak jak myślisz...
- Teo, przecież wiesz jaki on jest?! Dlaczego go bronisz, do cholery?!
- Może ja wyjaśnię moją obecność? - zapytał ojciec z tak zagadkową miną, że Emma nie wiedziała jakie może mieć intencje.
- Słucham. Ale lepiej, żeby to był dobry powód.
***
Byłem za kratkami tak długo, że zapomniałem już o tej sprawie. Przepraszam, mówię nierzeczowo. Pamiętasz, Emmo pewnie, że aresztowałem kiedyś niewłaściwe osoby. Oni... mieli dziecko, syna. Z tego co wiedziałem do tej pory, był w zakładzie psychiatrycznym, bo nie mógł poradzić sobie ze stratą rodziców...Wyszedłem z pudła miesiąc temu. Zamieszkałem w nowym domu. Już w pierwszym dniu miałem całą skrzynkę poczty. A w niej zdjęcia. Pełno zdjęć. Setki. Twoich zdjęć, Emmo. Dostałem też list, pozwól, że go przeczytam:
"Czyż nie jest piękna?
Będzie moja, wiesz?
Za to wszystko, co mi zrobiłeś mi ją oddasz, skurwielu.
Albo sam ją sobie zabiorę.
Wiesz kim jestem?
Mów mi Księżyc.
Wiesz dlaczego? Bo to Syn Księżyca. Dziecko Nocy.
PS Nie próbuj jej chronić, jestem bliżej, niż wszyscy myślicie."
Z tego co się przed chwilą dowiedziałem, podobne listy dostawał Teophil. Dlatego tu jest. Musimy cię chronić Emmo. Umarłbym, gdyby tobie coś się stało. Musimy cię chronić.Musimy.
***
Poczuła na sobie wilgoć wody. Wpijała w nią jak w gąbkę. Nagle Emmie przypomniało się wszystko, co powiedział jej ojciec. To nie był sen. Stał teraz przed nią i podtrzymywał przed upadkiem.- Emmo, nie martw się, zadbamy o ciebie. Ja i Teophil. Będziemy przy tobie. Musisz mi tylko pozwolić tu zostać, musisz...
- Dobrze - powiedziała i sama zadziwiła się pewnością swojego głosu. - Tato, ja... ja się boję.
Zaczęła płakać. Była sfrustrowana, zła i czuła, że się rozpada na milion małych kawałeczków. Każdy z nich wbijał w jej ciało swoje ostrze, przez co czuła, że całą krwawi. I tak było. Jej dusza krwawiła.
- Kochanie, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz, złapiemy tego typa. Teraz jednak będziesz musiała mieć.... hmmm... ochronę? Tak, tak to można nazwać - powiedział Richard z lekkim uśmiechem na twarzy, choć wcale nie było mu do śmiechu.
- Załatwiłem to! - wyparował Teo, który odezwał się po tak długim milczeniu. Emma widziała teraz w nim tego małego chłopca, który był tak podekscytowany, żeby pokazać rodzinie coś, co zrobił i był z tego czegoś bardzo dumny. - Mieszkałem na Florydzie po wyjściu z domu dziecka. Poznałem tam takiego chłopaka. Dość nietypowy... Tak czy inaczej jest najlepszym kandydatem, żeby chronić Em. Właśnie tutaj jedzie. Jest tylko jeden mały problem...
- Cokolwiek to jest, to nie ma znaczenia, synu. Ważne, żeby Emma była bezpieczna i taka się czuła.
- Dobrze, ojcze. W takim razie już dziś go poznacie.
- Jak się nazywa? - zaciekawiła się Emma.
- Anthony. Anthony Grant. Jest cholernym idiotą. Polubicie go.
***
- Zupełnie nie rozumiem, jak mogłaś o mnie zapomnieć, do cholery. Stałam na tych schodach jak taka idiotka. Ciekawe co powiesz pani Fillins, kiedy znów późnimy się na hiszpański - zapytała zła Catherine. W świetle wschodzącego słońca jej blond włosy błyszczały, niczym bawełna z anielskich nici. Dla Emmy była zawsze uosobieniem kobiecego piękna. Zaraz po jej mamie.- Cat, przestań. Powiemy cokolwiek. Zaatakowała nas krwiożercza osa, zalało tsunami, róża przebiła nas kolcami...
- Dlaczego tak nie znosisz róż?
To było pytanie godne Catherine. Nie interesował jej poziom sarkazmu Emmy. Cat znała ją jak nikt inny, wiedziała co tak na prawdę chce przekazać swoimi wypowiedziami.
- Te kwiaty są podejrzane. Ich zapach przyprawia mnie o mdłości.
- Rozumiem, że żeby cię znokautować, trzeba przed twoim domem spalić pole róż?
- Nie pal róży - to świadczy o upośledzeniu umysłowym.
- Oh, zamknij się, bo to ja cię sprzątnę.
Emma się zatrzymała, poczuła, że coś, a raczej ktoś ją obserwuje.
- Em, ja tylko żartowałam... Powinnaś wiedzieć.
- Cicho!
Teraz wiedziała, że coś za nią jest. Poczuła oddech na swojej szyi. Czyiś oddech. Chciała uciekać, ale jej ciekawość przezwyciężyła. Odwróciła się i zobaczyła najpiękniejszą postać, jaką w życiu mogłaby zobaczyć.
Stał przed nią: ciemnowłosy chłopiec z głęboko błękitnymi oczami. Wpatrywał się w nią z iskierkami we wzroku, jak na zabawkę dla chłopców lub film erotyczny dla 40-latków pracujących w clubach z grami video.
- Brzydsza, niż sądziłem. - wycedził.
- Mówisz o twojej prezentacji? - zapytała, próbując nie okazać, jak bardzo jest speszona. - No tak, mogłeś wspiąć się po budynku, jak Spider Man, byłoby bardziej efektownie.
- O, i jeszcze jest pyskata! Czyli to na pewno ty.
- Ja, czyli kto?
Była zdenerwowana i zła, że ten młody chłopak tak na nią działa. W pięć sekund pobudził jej wszystkie nerwy.
- Emma. Siostra Teophila w tarapatach.
- A ty? Ty kim jesteś, bystrzaku?
Przez chwile myślała, że to sen, kiedy wypowiedział słodko swoje imię i nazwisko, a jego pełne usta wykrzywiły się w uśmiech.
- Anthony Grant. Twój wybawca.
- Chyba mnie też ktoś chce zabić - wykrzyknęła Catherine, a Anthony oblał ją takim spojrzeniem, że Emma żałowała, że nie jest 10000 metrów pod ziemią. Na szczęście, z sytuacji wybawiła ją zbliżająca się ku niej postać postawnego bruneta. Krzyknęła z zachwytu, kiedy rozpoznała w niej swojego przyjaciela:
- Danny, chodź tu, tak dawno cię nie widziałam!
Chłopak wyglądał na zachwyconego zaproszeniem. Podbiegł do Emmy i uściskał, przy okazji uszkadzając nieco Anthony'ego.
- Em, na prawdę wróciłaś! Tak tęskniłem!
Emma ukradkiem spojrzała na skonsternowanego Anthony'ego, nie wiedziała dlaczego tak zareagował.
- Ja też tęskniłam. Co u ciebie, Dan?
Usłyszała długą historię o przygodach Dannego i kiedy ten, zaczął opowiadać o tym, jak to usunął z przyjaciółmi ogromnego pączka z miejscowej restauracji, usłyszała dźwięk dzwoniącego telefonu. Odebrała.
- Teo, nic mi nie jest, właśnie wpadłam na tego całego Anthony'ego. Miałeś rację. Niezły dupek.
- Emma! Zabrali ojca!
- C... CO?
- Zabrali go!
- Teo, kto go zabrał?!
Poczuła na sobie wzrok wszystkich wokół.
- Książę. Uciekaj stamtąd, Em.
Uciekaj.
Chyba sobie żartujesz? ? Na początku byłam zdziwiona, że akcja z pierwszego rozdziału jest przed prologiem, ale to ostatnio częsty zabieg literacki. Czy mamy więc odebrać prolog jako pewnego typu spojler? A jeżeli tak, to kiedy możemy soodziewadz się akcji po prologu?
OdpowiedzUsuńZ mojej własnej perspektywy zaczynam lubić Dannego, za tego pączka, bardziej niż Anthonego, który określił Emmę, jako brzydką, co w moim odczuciu było zdecydowanie za chamskie.
Tak wię jeżeli będzie sytuacja, że emma będzie musiała wybierać między Anthonym a Dannym, będę w TEAM DANNY.. xdPS uważam że super dobrałaś aktorów co do postaci, najbardziej chyba pasuje mi Teo. Genialna postać.czekam na ciąg dalszy
Muszę trzymać was w napięciu :)
UsuńCo do wydarzeń... to co wydarzyło się w prologu to akcja między 3 a 4 rozdziałem. Także pozostaje czekać ;) Ale obiecuję, że nie zabraknie atrakcji.
Bardzo mi się podoba i proszę abyś informowała mnie o dalszych rozdziałach :) @haycanadianboy
OdpowiedzUsuńDobrze xx
UsuńOMG jest super ! Czekam na kolejny rozdział ; ]]
OdpowiedzUsuńMogłabyś mnie informować ?
@Bajeek
Pewnie x
UsuńO rany. Po prologu już wiedziałam, że Emma jest w niebezpieczeństwie, ale wciąż nie wiem co tak naprawdę jej grozi. Trochę się wyjaśniło dzięki ojcu Teo i Em, jednak to nie wszystko. Richard naraził się jakiemuś, prawdopodobnie świrowi, który teraz ma obsesję na punkcie jego córki i chce jej zrobić krzywdę - tego jestem pewna. Ale czy chodzi o to, że ojciec Em wsadził go do więzienia? W jakiś sposób ukarał? Ugh, będę musiała czekać do kolejnych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńAle mamy już Anthony'ego, co jak najbardziej mi odpowiada. Liczyłam, że będzie totalnym dupkiem i bam! Mam co chciałam, do tego sarkastyczny. Już go uwielbiam. Ciekawe dlaczego tak dziwnie zareagował na Danny'ego. Poza tym dziwny zbieg okoliczności - Richard zniknął w ten sam dzień, w którym przybył do domu Teophila i Emmy. Wygląda na to, że ten "Księżyc" wie już więcej niż myśleli i naprawdę jest blisko.
Nie mogę się doczekać drugiego rozdziału. <3
http://delirium-fanfiction.blogspot.com/
@snogstyles_
Księżyc jest bliżej niż wszyscy myślicie xx
UsuńNaprawdę świetnie się zapowiada. I tak miło, i szybko się czyta.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę ;)
UsuńWow super super super <3 closertotheedgeblog.blogspot.com
OdpowiedzUsuńO matko jakie to świetne :D Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów /ManiaCurly
OdpowiedzUsuńBędą jak najszybciej dam radę xx
Usuń